poniedziałek, 15 października 2018

Przedłużanie rzęs metodą 1:1 - Moja opinia i zdjęcia PRZED i PO

Przedłużanie rzęs interesowało mnie bardziej już od kilku miesięcy. Patrząc na wachlarze rzęs innych kobiet zastanawiałam się czy podobny efekt można otrzymać na moich własnych. Moje szanowne rzęsy są niestety proste jak drut (podobnie jak włosy). Żaden tusz nie jest w stanie ich ładnie wywinąć, a zalotka daje radę na 3/4 godziny po długim zaciskaniu. Nie stosuję jej na co dzień ale jest nieodłącznym elementem makijażu wyjściowego. 
Gdy koleżanka skończyła kurs przedłużania rzęs metodą 1:1 i zobaczyłam efekty jej pracy stwierdziłam, że zaryzykuję. 
*
Jakie były moje obawy przy prostych rzęsach? Że po przedłużeniu będzie efekt rozdwojonych włosków - moje będą położone, a doczepione wywinięte do góry.
Czy słusznie się bałam?
Przedłużanie - ktoś Ci dłubie przy oczach przez kilka godzin! Jeśli się nie malujesz bo nie lubisz dotykać okolic oka, masz bardzo wrażliwe te okolice to zabieg przedłużania będzie dla Ciebie katorgą. 
Osobiście nie przeszkadza mi, gdy ktoś coś przy mnie "majstruje" ale zabezpieczanie dolnych rzęs, długi proces przyczepiania sztucznej rzęsy do każdej naturalnej były dla mnie nieprzyjemne. Zdecydowanie nie jest to zabieg relaksujący. 
Trochę jest też w tym mojej winy. Mam gęste rzęsy. Żeby do każdej naturalnej doczepić sztuczną koleżanka musiała się namordować.
A efekt końcowy? Możecie zobaczyć już od pierwszego zdjęcia! Co prawda nie wszystkie rzęsy otrzymały już na nim swoją sztuczną przyjaciółkę ale widać ogromną różnicę. 
Na powyższym zdjęciu najlepiej widać efekt. Zabieg przedłużania rzęs otworzył mi oko. Dobrana została stylizacja "lalki". Przy zamkniętym oku widać, że moje rzęsy są położone natomiast sztuczne wysunięte do góry. Jednak na żywo nie było to prawie w ogóle zauważalne. Oczy zyskały "lekkość", wachlarz rzęs sprawił, że poczułam się niesamowicie kobieco. Nie była potrzebna żadna zalotka, tuszowanie rzęs.
Nie mogłam się oprzeć robieniu zdjęć! Efekt mnie zachwycił. Ale czy zachwyt był długotrwały?
Rzęsy w pięknym stanie trzymały się około 2 tygodnie. Później zaczęły się mocniej przerzedzać. Ze smutkiem patrzyłam na wypadające duety, które powoli zmniejszały efekt. Jest to jak najbardziej naturalne, w końcu tracimy około 2-3 rzęs dziennie z każdego oka.
Koszt przedłużenia rzęs waha się od 100 zł nawet do kilkuset. Znaczenie ma wybrana metoda (1:1, 2:1, 3:1...) a także zastosowane surowce. Osobiście nigdy nie zdecydowałabym się na wybranie naturalnych włosków, które pochodzą z futra norek.
Zabieg zdecydowanie ułatwia codziennie funkcjonowanie kobietom, które malują okolice oka i upiększa. Dla niektórych leżenie 2-3h podczas zabiegu może by  sposobem na złapanie oddechu od codziennych obowiązków, dla innych dyskomfortem. Oczywiście "dłubanie" przy oczach również do najmilszych nie należy. 
Są plusy i minusy przedłużania rzęs. Czy zdecyduję się kiedyś powtórzyć zabieg?
Myślę, że tak. Ale nie sądzę bym w przyszłości przedłużyła je i uzupełniała co 3 tygodnie. Na specjalną okazję na pewno :).
Miałyście kiedyś przedłużane rzęsy? Jaka jest Wasza opinia na ten temat?
Dajcie znać w komentarzu :).

poniedziałek, 1 października 2018

Recenzja Tołpa - Żel micelarny do mycia twarzy i oczu - Czy sprawdził się przy przedłużanych rzęsach?

Jakiś czas temu poddałam się zabiegowi przedłużania rzęs metodą 1:1. Moje własne są gęste, czarne ale niestety bardzo proste i by wyglądać "jak człowiek" (:D) muszę używać zalotki. Nieco się obawiałam czy sztuczne rzęsy przy moich prostych nie wywołają efektu "rozdwojenia" rzęs - część prostych, część podwiniętych, ale nie było źle. Planuję niedługo pokazać efekty jak po przedłużaniu 1:1 prezentował się efekt.
Przechodząc do dzisiejszej recenzji przedstawię Wam produkt, który kupiłam do oczyszczania twarzy i okolic oczu. Zależało mi na tym by był delikatny, nie podrażniał i nie wysuszał skóry. Czy żel z Tołpy się sprawdził?
*
Tołpa, Green Oils Oczyszczanie, Żel micelarny do mycia twarzy i oczu
Od producenta + skład:
Żel zamknięty został w plastikowej tubce z otwarciem na klik. Na opakowaniu znajdziemy potrzebne dla konsumenta informacje. W składzie nie znajdziemy mydła, parabenów ani SLS za to obecny jest ekstrakt z torfu o działaniu przeciwzapalnym, łagodzącym podrażnienia; olej lniany oraz wyciąg z mikołajka nadmorskiego.
Żel jest przezroczysty, ma średnio lejącą się konsystencję i przyjemny choć mocny zapach, który nie utrzymuje się na skórze. Jestem zdania, że mieszanka zapachowa mogłaby być delikatniejsza.
Kosmetyk rozprowadzam na zwilżoną skórę i masuję. Produkt nie pieni się, jedynie nabiera mlecznego koloru. Nie podrażnia delikatnych okolic oczu i dobrze oczyszcza skórę. W przypadku mocnego makijażu polecam najpierw użyć mocniejszego produktu, a na koniec zastosować żel. 
Skóra po jego zastosowaniu jest miękka, wygładzona i nie jest ściągnięta. Nie napiszę, że nawilża bo w moich odczuciach skóra po jego użyciu wymaga zastosowania toniku i kremu jak po każdym oczyszczaniu. 
Jeśli chodzi o okolice oczu - żel nie wpłynął negatywnie na przedłużone rzęsy. Mogę go polecić osobom po tym zabiegu.
Produkt o pojemności 150 ml kupiłam w Biedronce za niecałe 13 zł. Na stronie producenta kosmetyk kosztuje 17 zł. Zdecydowanie jest to kwota, którą można przeznaczyć na tak dobry produkt. Planuję wracać do tego żelu ze względu na jego działanie i wydajność.
Lubicie produkty marki Tołpa? Ja mam swoich ulubieńców tej firmy. Ten żel na stałe może zagościć w mojej codziennej pielęgnacji.
Dajcie znać jakie są Wasze doświadczenia z kosmetykami Tołpa!

wtorek, 11 września 2018

Recenzja Z.One Milk Shake Argan Oil

Zawsze podziwiam osoby, które tak bardzo dbają o swoje włosy. Olejowanie, maski, odpowiednie szampony, odżywki, wcierki, kuracje... Moim (teoretycznie) wystarcza dobry szampon, odżywka do spłukania, raz na jakiś czas maska. A systematyczność? Z nią różnie bywa. 
Dzisiaj opowiem Wam o olejku, który zabezpieczał końcówki moich rozjaśnianych włosów. Zwykle chodzę w spiętych fryzurach ale jak już zostawiam rozpuszczone to chcę by włosy były odpowiednio zabezpieczone. 
Zapraszam do czytania!
*
Milk Shake, Ochronny olejek arganowy do wszystkich rodzajów włosów
Od producenta + skład:
Olejek został zamknięty w małej, zakręcanej plastikowej buteleczce. Trzeba bardzo uważać przy dozowaniu produktu by nie wylać zbyt dużą ilość.
Kosmetyk przeznaczony jest, przede wszystkim, do pielęgnacji włosów suchych i zniszczonych. Ma eliminować puszenie się włosów, nadawać miękkość i połysk. Ma chronić przed niekorzystnym działaniem środowiska zewnętrznego, a także przed rozdwajaniem się końcówek.
Skład - bogaty. Nie jest to czysty olej arganowy. Nie zawiera alkoholu. Pachnie delikatnie, a konsystencja jest oleista ale nie ciężka. Olejek nakładałam na końcówki, czasem od połowy długości. Rozcierałam kroplę w dłoni i delikatnie wmasowywałam we włosy. Właścicielki cienkich i delikatnych włosów szczególnie powinny uważać na dozowaną ilość produktów by nie przeciążyć kosmyków. 
Przy moich suchych końcówkach (od rozjaśniania) sprawdza się świetnie. Wygładza włosy, nadaje im blask. Świetnie sprawdzi się w przypadku suchych, puszących się włosów. 
Olejek dostępny jest w trzech wersjach wagowych:
10 ml - około 13-23 zł 
50 ml - około 60-100 zł
250 ml - około 170-230 zł (różnice cenowe w sklepach internetowych).
Jest to dobry produkt do zabezpieczenia końcówek. Stosowany w odpowiednich ilościach nie przeciąża nawet cienkich włosów.
Znacie? Lubicie? :)
Co polecacie do zabezpieczania końcówek?

poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Recenzja Evree - Upiększający krem pod oczy - HIT czy KIT

Czy krem pod oczy to kosmetyk niezbędny w codziennej pielęgnacji? 
Muszę przyznać, że z tą okolicą mam chyba największe problemy jeśli chodzi o systematyczność. Niestety delikatna skóra wokół oczu może zdradzać upływ czasu. Dlatego staram się o niej pamiętać i dzisiaj opowiem Wam o produkcie, który przez ostatnie 1,5 miesiąca towarzyszył mi w dbaniu o tą szczególną okolicę twarzy.
Zapraszam do czytania!
*
Evree, Upiększający Krem pod Oczy, Magic Rose
Od producenta + skład:
Plastikowa tubka znajduje się w papierowym kartoniku, na którym znajdziemy wszystkie potrzebne informacje. Skład kremu jest dosyć długi, a znajdziemy w nim między innymi: hesperydynę (która ma zmniejszyć widoczność cieni pod oczami oraz poprawić ukrwienie naczynek), ekstrakt z kwiatów róży damasceńskiej, olej z nasion chia, olej avocado, masło szea. 
Tubka jest poręczna, można nią dozować odpowiednią ilość kremu. Substancja ma biały kolor i delikatny różany zapach. Osoby, które nie przepadają zapachu róży mogą być z tego niezadowolone ale zapach nie jest bardzo intensywny i drażniący. 
Gęsta konsystencja kremu nie przeszkadza w aplikacji, produkt z łatwością można rozprowadzić na skórze.
Producent obiecuje rozświetlenie skóry pod oczami, redukcję obrzęków, ale! nie obiecuje wprost nawilżenia okolicy oczu. 
Na opakowaniu znajdziemy również wskazówkę jak masować okolice oczu. Zapewne stosowanie kremu z regularnym wykonywaniem masażu może pomóc w redukcji worków pod oczami.
Podczas stosowania kremu zauważyłam - nic. Cienie pod oczami jak były tak są, delikatne worki również. Napięcia nie ma, nawilżenia nie ma. Kremik nic u mnie nie zdziałał :(. A naprawdę myślałam, że upiększy moje okolice oczu.
Za 15 ml produktu w tubce trzeba zapłacić około 35 zł. Wiem, że w Rossmannie można go też spotkać na promocji. Czasem kremik kupimy za niecałe 27 zł. Cena nie jest niska i osobiście nigdy więcej nie wrócę do tego produktu. Wydajność (stety bądź niestety) oceniam na dobrą. 
Znacie ten produkt?
Jak mogliście przeczytać, mnie niestety nie zachwycił.
Jakie kremy do okolic oczu polecacie? 

wtorek, 21 sierpnia 2018

Recenzja Catzy - Healing Szampony Przeciwłupieżowe

Lśniące włosy, zdrowa skóra głowy, brak problemu z przetłuszczaniem - marzenie niejednej dziewczyny. 
Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o dwóch produktach marki Catzy. Szampony z serii Healing to kosmetyki przeznaczone do pielęgnacji włosów i skóry głowy z tendencją do występowania łupieżu. 
Zapraszam do czytania!
*
Catzy Healing, Ziołowy szampon przeciwłupieżowy
Od producenta + skład:
*
Catzy Healing, Szampon przeciwłupieżowy
Od producenta + skład:
Oba szampony występują w poręcznych, plastikowych buteleczkach z otwarciem na klik. Dodatkowo zapakowane w kartoniki, na których znajdują się informacje przydatne dla konsumenta.
Szampony mają delikatne, kremowe zapachy i płynną konsystencję. Jest ona na tyle zwarta, że szampony nie spływają z ręki i nie tracą na wydajności. 
Najładniejszy mają kolor - delikatny rozbielony niebieski.
Szampony bardzo dobrze się pienią, niewielka ilość wystarcza do umycia. 
Moje włosy mają tendencję do przetłuszczania, są przesuszone na 1/3 długości od rozjaśniania. Szampony Catzy bardzo dobrze oczyszczają (aż włosy świszczą w dotyku! - mam nadzieję, że wiecie co mam na myśli ;)) ale powodują również plątanie się włosów więc wskazane jest zastosowanie odżywki po umyciu. 
Zauważyłam, że podczas ich używania włosy dłużej utrzymywały świeżość i były bardziej puszyste ale nie napuszone. Delikatnie pachniały po umyciu i po wyschnięciu zyskiwały na lekkości. 
*
Pirytionian cynku to substancja działająca przeciwbakteryjnie, przeciwgrzybiczo, przeciwzapalnie, normalizująco na aktywność gruczołów łojowych oraz kojąco na podrażnioną skórę głowy, pomaga łagodzić zaczerwienienie i świąd.
Pirytionian cynku jest składnikiem produktów przeznaczonych do pielęgnacji skóry głowy z tendencją do powstawania łupieżu. Szampony, które zawierają tą substancję polecane są osobom ze skórą łojotokową, ze skórą owłosioną głowy z tendencją do nadmiernej aktywności gruczołów łojowych, a także osobom, którym dokucza świąd, stany zapalne ze strupkami i wcześniej wspomniany łupież.
Oba szampony mają po 200 ml, a ich koszt to około 15 zł. Wydajność mogę uznać za bardzo dobrą. 
Warto wziąć pod uwagę skalę problemu i częstotliwość stosowania szamponu. Przy moim użytkowaniu (co drugi dzień - włosy myję codziennie) zmniejszył się problem z przetłuszczaniem się skóry głowy (łupieżu nie mam).
Znacie szampony Catzy?
Macie problem z łupieżem czy Was to w ogóle nie dotyczy?
Dajcie znać jakie szampony ostatnio polubiłyście :)

niedziela, 22 lipca 2018

Recenzja Nutka - odżywiający i nawilżający szampon do włosów

Hej!
Dzisiaj chciałabym Wam pokazać produkt firmy, która niedawno wkroczyła na kosmetyczny rynek. Nutka to fitokosmetyki, z którymi pierwszą styczność miałam na See Bloggers, relację z wydarzenia możecie przeczytać TUTAJ.
Od razu zachwyciły mnie cudne opakowania kosmetyków. Postanowiłam wypróbować jeden z szamponów firmy. Czy działanie również mnie zachwyciło?
Zapraszam do czytania!
*
Nutka, Szampon do włosów - odżywiający i nawilżający
Od producenta + skład:
[warto kliknąć w zdjęcie w celu jego powiększenia]
Moje włosy nie są łatwe we współżyciu. Proste, niepodatne na stylizację, przesuszone na 1/3 długości od rozjaśniania i z tendencją do przetłuszczania. Nie ma lekko!
Od szamponu wymagam dobrego oczyszczania ale bez podrażnienia. Lubię, gdy się pieni i ładnie pachnie. A szampon Nutka zdecydowanie ładnie pachnie. Delikatnie, kwiatowo i kobieco. Zapach nie utrzymuje się długo na włosach. 
Tubka z cudną grafiką została opatrzona we wszystkie potrzebne dla konsumenta informacje. Zamykanie na klik działa bez problemu - nie ma obaw o połamane paznokcie przy otwieraniu.
Szampon ma różowy kolor. Nałożony na wilgotne włosy dobrze się pieni i to co najważniejsze - oczyszcza. Moje włosy po umyciu tym szamponem były zaskakująco lekkie, odbite od nasady i puszyste. Ale puszyste w ten dobry sposób. Gdybym mogła to cały czas bym je dotykała.
Szampon nie zniwelował plątania się rozjaśnionych włosów ale zdecydowanie je wygładził. Z siana zrobiły się delikatne kosmyki. 
Pod względem tendencji do przetłuszczania - nie zauważyłam znaczących zmian.
Warto wspomnieć, że produkt nie zawiera SLS, SLES i parabenów.
Za 220 ml produktu trzeba zapłacić około 11 zł. Jest to dla mnie cena bardzo przystępna jak na tak dobry produkt. Polecam wypróbować bo sama na pewno wrócę do tego kosmetyku.
Znacie kosmetyki Nutka? 
W ofercie marki znajdziecie jeszcze trzy inne szampony: chroniący kolor włosów, przeciwłupieżowy oraz hipoalergiczny. Mnie bardzo kuszą jeszcze musy pod prysznic!