Obiecałam, publikuję :)
Opowiem Wam dzisiaj co nieco o moich wakacjach na wyspie Bali. Gdzie byłam, co zwiedziłam, jak podobało mi się nurkowanie i czy wróciłabym do tego miejsca na Ziemi - przeczytacie poniżej!
Kiedy usłyszałam, że podróż na miejsce zajmie nam około 24h przeraziłam się. Z Warszawy do Amsterdamu, z Amsterdamu do Hongkongu, z Hongkongu do stolicy Bali - Denpasar. Po przylocie zmieniłam dresy na krótkie spodenki, odebraliśmy walizki i wyszliśmy by poznać zupełnie inne realia życia codziennego od tych, które panują w Polsce.
Rzeźby zachwycające oczy można spotkać niemal na każdym kroku. Zdobią ogrodzenia, ogrody, domy, ronda, a także stoją wolno. W Indonezji jest ruch lewostronny, do którego trzeba się było trochę przyzwyczaić. Na szczęście żadna z osób obecnych na wycieczce nie musiała prowadzić, a przyznam, że nie byłoby to łatwe zadanie. Dlaczego?
Brak sygnalizacji świetlnej, pełno samochodów na zmianę ze skuterami, które jeżdżą jak chcą, wyprzedzanie pod górkę, wyprzedzanie na zakrętach... Dużo by wymieniać! Momentami zamykałam oczy, a kierowca jedynie naciskał klakson i wyprzedzał - kompletnie na luzie. To było nieco przerażające ale jednocześnie ciekawe przeżycie. Zastanawialiśmy się wszyscy jak to możliwe, że u nas w uporządkowanym drogowym świecie zdarza się tyle wypadków, a na Bali, gdzie jeżdżą jak chcą nie widzieliśmy żadnego. A trochę jeździliśmy ;)
*
Podczas zwiedzania odwiedziliśmy kilka Świątyń. Świątynia Tirta Empul to miejsce, do którego wierzący przynoszą dary i obmywają się w strugach wody. Ale nie tylko wierni mogli wziąć kąpiel, również turyści, którzy chcieli być bliżej tutejszej wiary i kultury.
Wchodząc do każdej świątyni trzeba było być odpowiednio ubranym. Jeśli nie posiada się własnego, można kupić lub wypożyczyć strój zwany sarong. To płachta materiału, którą przewiązuje się wokół bioder by zakryć również nogi.
*
Wodny Pałac - Tirta Gangga zachwycił mnie fontannami, basenami z karpiami, różnorodną florą, rzeźbami. Niestety dojechaliśmy tam prawie o zachodzie słońca więc niedługo cieszyłam oczy cudownymi widokami.
Przed wejściem do Pałacu starsze panie sprzedawały pokarm dla rybek. Udało mi się nagrać jak głodomory wystawiały "dziubki" by coś im wpadło do brzuszka ;)
Wejście do Pura Goa Lawah, Świątyni - Jaskini Nietoperzy. To miejsce, w którym Balijczycy oddają hołd swoim zmarłym przodkom. Turyści zbliżają się do jaskini jedynie na chwilę, by szybko zrobić zdjęcia, a następnie odsuwają się, gdyż smród odchodów nie pozwala głęboko oddychać.
*
Pura Dalem Agung Padangtegal, świątynia ku czci bogini śmierci Durgi, znajduje się w Małpim Lesie w miejscowości Ubud. Można było kupić banany i wyciągnąć rękę do góry, a małpy wskakiwały na ludzi i zjadały je skrzętnie obierając ze skórki. Sama nie pokusiłam się o wyciągnięcie ręki z bananem ale mój tata owszem. Był później cały umorusany, a małpa miała radochę siedząc mu na ramieniu.
Bali to również jedzenie, którego do tej pory nigdzie nie próbowałam. Pierwszego wieczoru pokusiłam się na zupę warzywną, spaghetti carbonara, deser i sangrię (czyli nie tak nowocześnie ;)). Wszystko podawane w dosyć sporych odstępach czasu i niewielkich porcjach sprawiło, że wieczór przybrał formię długiego posiedzenia w towarzystwie znajomych.
Przed posiłkiem podano nam nasączone wodą ręczniczki w celu wytarcia rąk. Przyznam, że zwyczaj ten zapożyczony nieco z kultury jedzenia sushi bardzo mi się podoba. Potrawy podawane były w wykwintny sposób ale nie wszystkie zachwyciły podniebienie.
W następnych miejscowościach, które odwiedzaliśmy i jadaliśmy pokusiłam się o bardziej "tutejsze" potrawy. Zupa Soto Ayam została moją ulubioną. Kurczak, jajko, makaron i kapusta. Odpowiednio doprawiona była pyszna!
Jedynym "ale", które miałam w prawie każdej restauracji było rozgarnięcie kelnerów bądź osób przyjmujących zamówienie. Nie pamiętali co zapisywali na karteczkach (nie mam pojęcia co z nimi robili), zapominali o niektórych zamówieniach, niekiedy trzeba było czekać na zupę 1,5h.
Jedynym "ale", które miałam w prawie każdej restauracji było rozgarnięcie kelnerów bądź osób przyjmujących zamówienie. Nie pamiętali co zapisywali na karteczkach (nie mam pojęcia co z nimi robili), zapominali o niektórych zamówieniach, niekiedy trzeba było czekać na zupę 1,5h.
Śniadania serwowano nam w hotelach. Na moim instagramie @bizarre_case mogliście zobaczyć moje śniadanie czyli pancakes z owocami i syropem klonowym. Muszę przyznać, że codziennie zjadałam sporą dawkę witamin w postaci owoców. Arbuz i papaja były pyszne, ananas dobry, niestety mango mnie nie zachwyciło. Nieco inaczej wyobrażałam sobie smak smoczego owocu ale nie narzekam :)
Znaleźliśmy również restaurację prowadzoną przez Polkę oraz jej męża - Balijczyka. Mojito zostało moim ulubionym drinkiem, po które na pewno będę częściej sięgać w Polsce.
W jednym z hoteli przygotowano również Wieczór Tańca Balijskiego. Dwie kobiety i mężczyzna zaprezentowali nam tradycyjny balijski taniec. Muszę przyznać, że mnie nie zachwycił. Główną rolę w tańcu odgrywały oczy, a także ręce. Wolę nieco "ruchliwsze" klimaty.
*
Byliśmy również przy wodospadzie Tegenungan. Moja rodzinka w większości nie byłaby sobą gdyby się pod nim nie wykąpała (w tym ja) :) Pogoda była piękna, a nasi przewodnicy zapewnili nam później posiłek przy wodospadzie.
Woda, łodzie, piękne widoki, niestety plaże pokryte były śmieciami, które zabierały fale. Przy ulicach śmieci, w lasach śmieci... Miałam wrażenie, że mieszkańcy wyspy nie mają żadnego systemu radzenia sobie z odpadami.
Piękne pola tarasowe, na których uprawia się ryż to niesamowity widok zarówno na żywo jak i na zdjęciu.
Razem z bratem w zeszłym roku zrobiliśmy podstawowy kurs nurkowy OWD - Open Water Diver. Tym samym otrzymaliśmy uprawnienia do schodzenia na 18 metrów pod wodą. Nasi rodzice zrobili kursy już wiele lat temu.
Na wyjeździe przeszliśmy kurs na nurkowanie na nitroksie, mieszaninie gazów o zawartości tlenu powyżej 21%, a także rozpoczęliśmy kurs AOWD - Advanced OWD.
Nurkowanie to ciekawy sport. Musisz ubrać na siebie piankę, specjalne buty, często rękawiczki, maskę, jacket, automaty, komputer i oczywiście butlę :) Komputer to "zegarek", który pokazuje nam na jakiej głębokości jesteśmy, ile czasu przebywamy pod wodą i kilka innych rzeczy.
Nurkowanie z łodzi nie należało do moich ulubionych. Nie z tej, na której mam zdjęcie, z większej, na której bardziej bujało. Zdecydowanie wolę zanurzenia z lądu. Rafy na Bali są bardzo ładne, widzieliśmy kilka żółwi, rodzicom udało się zauważyć nawet rekina. Ostatniego dnia pływali z mantami, ja odpuściłam i starałam się odpocząć przed długą podróżą.
By nurkować trzeba umieć pływać i czuć się pewnie w wodzie. Oddychanie pod wodą jest swojego rodzaju niesamowitym przeżyciem. Możliwość pływania centymetry od różnorodnych ryb, obserwacji ich w naturalnym środowisku robi wrażenie.
Wycieczka na Bali pozwoliła mi poznać zupełnie inną kulturę ludzi, religię, zobaczyć jak żyją. Są zdecydowanie spokojniejsi, ich codzienność płynie znacznie wolnej niż u nas. Jedynie na drogach coś w nich wstępuje i dostają zastrzyk energii.
Czy chciałabym tam wrócić? Nie. Zobaczyłam, ponurkowałam, pojadłam i będę szukać w Internecie ich przepisu na Soto Ayam. Nieco inaczej wyobrażałam sobie to miejsce. Bardziej jako rajską wyspę o lazurowych wodach, piaszczystych wybrzeżach. Tymczasem dowiedziałam się, że podwodne życie w Egipcie jest nieporównywalnie piękniejsze i bogatsze, wejścia do wody były w większości kamienne (trzeba było uważać na nogi ;)), a zamiast cudnych domków nad plażą widziałam wszędzie śmieci i ściśnięte domy, w większości zaniedbane.
Jeśli nurkujecie i chcecie wybrać się w nowe miejsce na planecie - odwiedźcie Bali. Warto raz w życiu zobaczyć jak tam jest, zwiedzić piękne miejsca na wyspie, poznać kuchnię Balijczyków. Jeśli jednak chcecie spędzić tydzień, dziesięć dni w hotelu po prostu leżąc nad basenem - nie lećcie. Szkoda czasu i pieniędzy.
To chyba wszystko co chciałabym Wam opowiedzieć. Jeśli macie jakieś pytania - śmiało, zadawajcie je. Przywiozłam ze sobą również kosmetyki i chciałabym zorganizować niedługo mały konkurs. Bądźcie na bieżąco! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o kulturalność i wyrażanie własnej opinii :).
Odwiedzam stronę każdego komentującego.
Jeśli interesuje Cię to o czym piszę - zaobserwuj ♥. Daj mi o tym znać w komentarzu! Chętnie zajrzę na Twojego bloga :).